Śpieszmy się szanować - Zbiór wierszy - Władysław Dzięgała
Błękitną planetę,
Zapach ziół w parowie,
Tak szybko znikają
To, co chroni życie,
Gniew boży
Drzewa rosły, ptaszek fruwał,
Świat był święty. Było zdrowie,
Tonął w śnieciach i odpadach,
W niebie freon, w ziemi plastik,
- Co Bóg czyni gdy się gniewa?
- Może zdejmie nas ze sceny?
Władysław Dzięgała
Pytania takie
Spiętrzają umysł,
Mądrość mą tłumiąc
- Skąd tu się wziąłem?
- Kto mnie tu przysłał?
Są to pytania
Myśl, gdy je zoczy
Rozsądek na nie
Odkrywca
Przeurocze niebo,
Deszcze, chmury, słońce,
Noworoczne życzenie.
Lub na gwiezdnych mknąc rydwanach
Iść w Galaktyk otchłań ciemną,
Spocząć błogo na Komecie,
Władca czasu
Śpieszmy się
Śpieszmy się szanować
Skarby tego świata,
Dane nam od Boga
W przeuroczych szatach.
Błękitną planetę,
Turkusowe morze,
Żywą zieleń puszczy,
Kolorową zorzę.
Śpieszmy się szanować
Pola, łąki, gaje,
Umajone wzgórza,
Cieniste ruczaje.
Zapach ziół w parowie,
Śpiewy ptaków w trzcinie,
Cienie mew na fali.
Piękno,
które ginie.
Śpieszmy się szanować
Góry, lasy, wody.
Śpieszmy się szanować
Ołtarze przyrody.
Tak szybko znikają
Ze świątyni Boga,
Że aż serce boli
I ogarnia trwoga.
Śpieszmy się szanować
Skarb w cudownych szatach.
Serce tej planety,
Płuca tego świata.
To, co chroni życie,
Daje ludziom zdrowie.
To, czego nie zniszczył
Na tej ziemi
człowiek.
Władysław Dzięgała
Bóg świat stworzył pełen ładu,
Dał mu życie bez odpadów.
Jak nabrudził wilk i ptaszek,
Konsumował w mig to lasek.
Drzewa rosły, ptaszek fruwał,
Nikt przyrody nie zatruwał.
I tak istniał lat miliony,
Cud natury. Wymarzony.
Świat był święty. Było zdrowie,
Póki się nie zjawił człowiek.
A ten stworzył z boskich darów,
Świat brzydoty i koszmaru.
Tonął w śnieciach i odpadach,
Których nikt nie umiał zjadać.
Z pitnej wody, czystej rzeki,
Zrobił kanał a w nim ścieki.
W niebie freon, w ziemi plastik,
Tlen z wodorem miewał na styk.
Tworzył, tworzył swoją chemię,
I zatruwał Boga Ziemię.
Kto świat niszczy, walczy z Bogiem,
Staje się dla Boga wrogiem.
- Jak przyroda nam się skurczy?
- Co Archanioł powie Stwórcy?
- Co Bóg czyni gdy się gniewa?
- Śle tornada? Łamie drzewa?
- Czy ogniste ciska gromy?
- Czy z powierzchni zmiata domy?
- Może zdejmie nas ze sceny?
- Może ludziom zmieni geny?
Pytania
Tysiące pytań
W nas ludziach siedzi,
Już wieki całe
Bez odpowiedzi.
Pytania takie
Są i w mej głowie
I święcie wierzą
Że znam odpowiedź.
Spiętrzają umysł,
Uczucia plączą,
Blokują nerwy
I zmysły mącą.
Mądrość mą tłumiąc
Blizną sumienia,
Świętością duszy,
Klątwą milczenia.
Czasami nocą
We śnie ? Czy Jawie?
W półmroku ciszy
Słyszę je prawie:
- Skąd tu się wziąłem?
- Co Ja tu robię?
- Czy przedtem byłem
Na innym globie?
- Kto mnie tu przysłał?
- Kto mną pomiata?
- Jestem wygnańcem?
- Czy królem świata?
Są to pytania
Bez odpowiedzi,
Każde z nich w puszce
Pandory siedzi.
Myśl, gdy je zoczy
W mózgu się kryje,
Szara komórka
Na alarm bije.
Rozsądek na nie
Też nie odpowie,
Pewnie na wieki
Zostaną w głowie.
Władysław Dzięgała
Pracuś
Z roślin ma narkotyk.
Świat zakuwa w beton.
Przeszkadzał mu ozon.
Kiedy patrzę na świat,
Pracuś
Kiedy patrzę wokół
Wciąż się zastanawiam.
Czy świat Bóg dał po to,
By go człek poprawiał?
Z roślin ma narkotyk.
W broń zamienił wodór.
Dobrał się już nawet
Do ludzkiego KOD-u.
Świat zakuwa w beton.
Ma dwutlenek węgla.
Zniszczył wodę, ziemię.
Już do nieba sięga.
Przeszkadzał mu ozon.
Dziś mamy freony.
Codziennie coś zmienia,
Ten w kółko golony.
Kiedy patrzę na świat,
Płacze we mnie dusza.
Zamiast dzieła Boga,
Mamy świat świrusa.
P.S.
Może nie wypada,
Lecz powiedzieć muszę:
- Źle jest kiedy świrus
Chce zostać pracusiem.
Władysław Dzięgała
Odkrywca
Mieczem Archanioła
Wypędzony z Raju,
Wylądował człowiek
Na gwiezdnym rozstaju.
Mlecznymi drogami
Podróżował w czasie,
Aż odkrył planetę,
W ozonowej krasie.
Przeurocze niebo,
Kryształową wodę,
Malownicze lądy,
Cudowną przyrodę.
Las był pełen zwierza,
W gaju ptaszek śpiewał,
Były smaczne jabłka
I węże na drzewach.
Deszcze, chmury, słońce,
Gwiazdy i noc ciemna...
Myślał,
że to Raj jest.
A to tylko
Ziemia.
Władysław Dzięgała
Arkadia
Krokusowe hale,
Szmaragdowe morza,
Złotolice pola,
Żywa zieleń lasów,
Arkadia
Błękitna planeta,
Niebotyczne góry,
Życiodajne słońce,
Białoskrzydłe chmury.
Krokusowe hale,
Zarośnięte jary,
Srebrzyste potoki,
Kamienne pieczary.
Szmaragdowe morza,
Bezkresne równiny,
Koralowe rafy,
Przepastne głębiny.
Złotolice pola,
Cieniste ruczaje,
Lustrzane jeziora,
Śpiewające gaje.
Żywa zieleń lasów,
Łąki w barwnych kwiatach
To skarb naszej Ziemi
I klejnot wszechświata.
Władysław Dzięgała
Noworoczne życzenie.
Dosiąść chciałbym białej chmury
I na lasso roziskrzone,
Schwytać Księżyc, ściągnąć z góry
I zobaczyć drugą stronę.
Lub na gwiezdnych mknąc rydwanach
Hen, gdzieś w kosmos Drogą Mleczną.
Na Dziur Czarnych kreślić ścianach,
Ziemi wizję niedorzeczną.
Zaprzyjaźnić się z Jowiszem,
Włożyć pierścień na swój palec.
Widzieć barwy, chłonąć ciszę
Niczym znawca i bywalec.
Iść w Galaktyk otchłań ciemną,
W Słońc tysiące i Gwiazd morze.
Zgłębiać wiedzę ich tajemną
I powrócić Wielkim Wozem.
Gnać w przestrzeni jak Meteor,
Lotom planet nie zagrażać.
Poznać Stwórcy wielkie dzieło
I ludzkości je przekazać.
Spocząć błogo na Komecie,
Rozpleść warkocz jej mądrości
I tak lecieć, lecieć, lecieć,
Aż gdzieś do nieskończoności.
Władysław Dzięgała
Era
ludzkości
To czas gdy ludzkość
Zarządza światem,
Maczugą, szablą,
Czołgiem, granatem.
W którym używka
Ma swój wiek złoty,
A
prym w nim wiodą
Ćpun i narkotyk.
Zna mapę genów
I genów KOD- y,
Chce aby człowiek
Żył wiecznie młody.
Rozbija atom,
Do
gwiazd się zbliża.
I nie wiem po co?
Ten świat rozpiża.
Władysław
Dzięgała
31. 12. 2016 r.
Władca czasu
Władca czasu – Chronos -
To zegarmistrz Boga,
Klepsydry odwraca
Gdzieś na mlecznych drogach.
Serpentynę nieba
Gwiazdami przeplata,
Nakręca sprężyny
Zegarom wszechświata.
Stąpa wieków drogą,
Erą w dziejach znika,
I kluczami epok
Milenium zamyka.
Sprawia by czas mijał,
Płynął niczym rzeka,
Kroczył, biegał, leciał,
Pędził i uciekał.
Uosabia czas nam,
Bogu skrywa lico,
Dziejom lat dodaje,
Życie zmienia w nicość.
Władysław Dzięgała
Prośba
Bym mógł oczyścić
Otulę Ciebie
Twe święte lico
By miast kominów,
Przepastną puszczą
Prośba
Matko Naturo
Królowo lasów,
Proszę Cię daj mi
Okruszek czasu.
Bym mógł oczyścić
Skroń Twą z freonu,
A Ziemię całą
Z ery betonu.
Serce i duszę
Oddam przyrodzie,
Żywicznym borom
I czystej wodzie.
Otulę Ciebie
Życia kobiercem,
Sprawię by biło
Zielone serce.
Pokruszę beton,
Posadzę drzewa,
Będę je łzami
Co dzień podlewał.
Twe święte lico
Schowam wśród cieni,
Pod baldachimem
Żywej zieleni.
Zapachem żywic,
Urokiem kniei,
Rozbudzę w sercach
Promyk nadziei.
By miast kominów,
Na każdym arze,
Pięły się w górę
Mych drzew ołtarze.
Klęknę przed Tobą,
Wyciągnę dłonie.
Zabiorę freon,
Uleczę skronie.
Przepastną puszczą
W zielonych szatach
Załatam dziury
W kopule świata.
Władysław Dzięgała
Upadły Anioł
Upadły Anioł
Nad Omulwem,
Nad Omulwem,
W galerii stanął,
Wygnany z Raju
Upadły Anioł.
Rozpostarł skrzydła,
Pochylił głowę,
Zastygł w bezruchu
Zgięty w podkowę.
Wpatrzony w wodę,
Milczącą bryzę,
Wielce zmartwiony,
Że stracił wizę.
Żył niemoralnie,
Etykę zgubił,
Rozpustne życie
Szczerze polubił.
Nie umie fruwać,
Zagubił grzeczność,
Status świętego
Stracił na wieczność.
Duma strapiony
Co z nim się stanie,
Pewnie żył będzie
Tak jak ziemianie.
- Co czeka ludzi
( Anioł nie powie)
Kiedy upadłym
Staje się człowiek?
Władysław Dzięgała
Obok nas
Tuż obok nas jest drugi świat,
Z innego wymiaru czasu.
Nie wejdziesz tam choć nie ma krat,
Wielkich bram ani zawiasów.
Tuż obok nas jest drugi świat.
Widziany w snach proroczych.
Choć piękny jest i nie ma wad.
Na jawie go nie zoczysz.
Tuż obok nas jest drugi świat.
W nim będziesz żył po życiu.
I choć ma on przestrzeni szmat.
Przed ludźmi jest w ukryciu.
Tuż obok nas jest drugi świat,
W nim każdy z nas się spotka.
Ucieszysz się i będziesz rad,
Na widok swego przodka.
Z Władysław Dzięgała
Raca Pana Boga,
Prosto w nasze dusze
Drzewa, kwiaty, trawy,
Góry, morza, lasy,
Złocistym promykiem
Z Władysław Dzięgała
Słońce
Słońce – iskra boża
Z kuźni Hefajstosa,
Wiekuiste światło
Płonące w niebiosach.
Raca Pana Boga,
Życiodajny strumień,
Gorejąca gwiazda,
Która zerka dumnie,
Prosto w nasze dusze
Pełnym ciepła okiem,
I zachwyca serca
Czarem i urokiem.
Drzewa, kwiaty, trawy,
Zioła, mchy i chaszcze
Światłem czule pieści
I cudownie głaszcze.
Góry, morza, lasy,
Cały świat wokoło,
Przytula jak matka
I całuje w czoło.
Złocistym promykiem
Błękit tworzy skrycie,
Ziemi daje niebo,
A planecie
życie.
Władysław Dzięgała
Zodiak
Zodiak
Naszą linię życia,
Naszą linię życia,
Ścieżki ludzkich losów.
Gwiazdozbiór wytycza
Prawami kosmosu.
Konstelacja nieba
W chwili narodzenia,
Wytycza nam drogę
Losem przeznaczenia.
Dane chowa w gwiazdach.
W zodiakalnej teczce.
I szyfrem utrwala
Na dłoni dyskietce.
W liniach tych i znakach
Jest wiedza ukryta,
Którą pojąć może
Jedynie kosmita.
Władysław Dzięgała
Zaćmienie Księżyca
Księżyc o północy,
Zamienił się w nicość.
Cień ogromnej Ziemi,
Zabrał światło licom.
W ciemnej masce mroku,
Biedak nic nie widzi.
Nie chce patrzeć na świat,
Jakby nas się wstydził.
W worku tkanym z czerni,
Ten pokutnik kroczy.
Czyniąc żal za grzechy,
Które widział w nocy.
Poprosił rój gwiazdek
Niech ludziom migocą.
By nie musiał patrzeć,
Na wyczyny nocą.
Władysław Dzięgała
W noc narodzin Boga
Choinkę wszechświata
W noc narodzin Syna,
Zdobi dziwna szata
Królewska, jedyna.
Na niebiańskim krzaku
Komet lśnią warkocze
I znaki zodiaku
I gwiazdy urocze.
Mars i kula Ziemska.
Z Saturnem u góry.
Gwiazda Betlejemska.
Archanielskie chóry.
W noc narodzin Boga
Chodzi Stwórca Świata.
I na mlecznych drogach,
Czarne dziury łata.
Władysław Dzięgała
Droga przeznaczenia
Czas na Mlecznych Drogach
Świeczki pozapalał.
Płoną złote gwiazdki
Bożym ogniem z dala.
W samym środku nieba
Gdzie się Vega złoci,
Od świetlistej łuny
Bije blask dobroci.
W gwiazdozbiorze Lutni,
A także tuż za nią,
Mszę za wszystkich Ziemian
Odprawia Archanioł.
Modlą się za ludzi
Wszyscy święci w Niebie.
Modlą się za żywych.
Za mnie i za Ciebie.
Modlą się za dusze
Dobrze Bogu znane,
Grzechem pierworodnym
Raz napiętnowane.
Po to by z pokorą
Wyszły z grzechów cienia,
Wkroczyły na drogę
Swego przeznaczenia.
Drogę, którą dusza
Ma na Ziemi każda
Zapisaną w księgach
Na odległych gwiazdach.
Władysław Dzięgała
Kosmiczny step
Kosmiczny step
Bóg stworzył Ziemię,
Na ziemi Raj.
Dał słodką wodę,
Zielony gaj.
Ubrał świat cały
W miliony szat,
Błękitne niebo
I barwny kwiat.
Dał pory roku,
Słońce i śnieg.
Strzeliste góry,
Morze i brzeg.
Stworzył nam ozon,
Niebo i tlen,
Jedynie człowiek
Był tu nie ten.
A kiedy nadszedł
Dwudziesty wiek.
Świat począł zmieniać
Wszechwładny człek.
Ma zamiast lasów
Kominów tłok,
Niebo przesłania
Trujący smog.
Wystroił ziemię
W asfaltów sznur.
W ozonie freon
Nawiercił dziur.
Ma już tornada.
Tysiące burz.
Poprawia Stwórcę
I tak co rusz.
W całym wszechświecie
Jedynie człek,
Chce stworzyć z Raju
Kosmiczny step.
Władysław Dzięgała
Wiek apokalipsy
Asteroida, ma w tym wieku,
Zamknąć ludziom wrota czasu.
A planecie zaś na przekór,
Życie zniszczyć, aż w dwójnasób.
Wulkan gwiazdom rękę poda.
Ogniem lawy glob wymości.
Zniknie ozon i przyroda.
Niebo wdzieje płaszcz ciemności.
Szatę Ziemi Kosmos spali.
Księżycowe da jej lico.
I położy na swej szali,
Cud przetrwania oraz nicość.
Miasta, kraje, kontynenty,
Wód pokryją oceany.
Asteroidą świat poczęty,
Tylko Bogu będzie znany.
Władysław Dzięgała
Pat
- Skandal!
- Skandal!
W centrum, w Piekle
Sam Lucyfer biega wściekle.
Śmiga, pędzi już od rana,
O coś pyta wciąż Szatana.
Za róg ciąga Go na strony:
- Skąd wziął tylu potępionych?
- Lucyferze!
- Będziesz rad ?
- Rozpirzyli ludzie świat!
* * * *
W Niebie Boga, tuż przed Rajem
Dusz kolejka długa staje.
W tym ogonku jest dusz morze
Chcą do Boga wejść w pokorze.
Są tu dusze, co w zaświatach
Nie chciał w Piekle żaden Szatan.
Strasznych znalazł się kłopotach,
Święty Piotr i jego wrota.
Anioł fruwa jak w amoku,
Gdyż nie widział nigdy tłoku.
Usłyszeli głos od Boga:
- Dla tych dusz!
- Nie tędy droga!
Wszystkie dusze – Oczywiście –
Tam dziś pójdą, gdzie jest czyściec.
- Tam!!!
- Gdzie!!!
- Czyściec!!! (dusz tłum zdębiał)
- Przecież Czyściec!!!
- To jest Ziemia!!!
- Gdzie iść teraz?
- Ale pat?
- Jakim pięknym był ten świat?
Władysław Dzięgała
13.09.2012r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz