Wyśniony zakątek - Wikno- Zbiór wierszy - Władysław Dzięgała
Perła Mazur
Kto Mazury zwiedzać skory,
Kocha Olsztyn i Nidzicę,
Na wiknieńskie lasy, bory
Rozpalonym zerka licem.
Kto z naturą jak z królewną,
Noce w Wiknie spędzał długie,
Kto czuł w sercu, że na pewno
Nie ma Ziemi takiej drugiej.
Nie ma nigdzie takiej kniei,
Dębów, sosen, trzcin i wody,
Takiej wiary i nadziei,
Aury, ciszy i przyrody.
Ten wie jak tu przeuroczo
Wieczorami gra cykada,
Gwiazdy świecą z całą mocą,
Przy ognisku księżyc siada.
Kto choć raz był w Wiknie latem
I zachwycał się przyrodą,
Wie jak zieleń zmienia szatę
I jak pachnie las jagodą.
Jak zwierz skrada się po borze,
Po leszczynach mkną wiewiórki,
Jakie daniel ma poroże
I gdzie runo złocą kurki.
W którym gnieździe śpi rybołów
I jak uczy fruwać młode.
Po co rusza na swój połów
Tam gdzie sandacz mąci wodę.
Wie gdzie rośnie brzoza krzywa,
W którym lesie ryczy jeleń,
Gdzie natura skarby skrywa,
Gdzie przyroda ma sto wcieleń.
Runo, drzewa, oddech lasu,
Flora, fauna. Cuda same.
Małe Wikno znakiem czasu.
Perła Mazur. Czysty diament.
Kto w tym miejscu mało znanym
Bywał w kniei i zagrodzie,
Wróci tutaj zakochany
W jego pięknie.
W swej przygodzie.
Władysław Dzięgała
Zaproszenie
Dziś zapraszam Cię na spacer
Tam gdzie dzień się wita z nocą.
Gdzie znikają komet race.
Gdzie świat stanął, by odpocząć.
Tam gdzie księżyc śpi w potoku.
Gdzie świt skrada się na palcach.
Ranek chodzi w mgieł szlafroku.
Smugi cienia tańczą walca.
Dziś zapraszam Cię na spacer,
Tam gdzie cisza duszę koi .
Tam gdzie stresy są bez znaczeń.
Czas zatrzymał się i stoi.
Tam gdzie rosa bywa tęczą.
Tam gdzie mech północ wytycza.
Gdzie przy ścieżkach wrzosy klęczą.
Tam gdzie knieja jest dziewicza.
Władysław Dzięgała
Skrawek wyśniony
Mam takie miejsce, skrawek wyśniony,
Nad którym zorze tworzą ikony.
Pachnący wrzosem, żywicznym drzewem
Z błękitną wodą i ptaków śpiewem
Na którym wiosna rozkwita majem,
Szemrzą strumyki i szumią gaje.
Faluje zieleń, złocą się łany,
Skrawek, zakątek, Raj zapomniany.
Jest tu tak cicho, że liści drżenie
Na ścieżkach czują, jedynie cienie.
I tak przecudnie i tak anielsko,
Że bosko pachnie, nawet i zielsko.
Jest tu tak miło, ślicznie, uroczo,
Że czas na chwilę przysiadł, by spocząć.
Życie nie pędzi, a drepcze prawie,
Tu się uśmiecha kamień ciekawie.
Srebrzy się księżyc, gwiazdy się złocą,
A kwiat paproci rozkwita nocą.
Ten okruch marzeń przycupnął, czeka,
Chwyta za serce, duszę urzeka.
Ten świat beztroski, inny, nie znany,
Świat wytęskniony, świat ukochany.
Jest przeuroczy i taki miły,
Że, aż się boję czy jest prawdziwy?
Władysław Dzięgała
Wikno
Serce i duszę
Ukryło w borze,
Skarb w rezerwacie,
Ciszę w jeziorze.
Rosną tu dęby,
Cudowne klony,
Kępa daglezji,
Jesion omszony.
Złocista trzcina
Ludziom się kłania,
Na niebie krążą
Mewa i kania.
Dostojnie pływa
Po wodzie łabędź,
Miejscowy bociek
Uwodzi żabę.
Na łąkach, polach,
Cienistych lasach,
Dziki zwierz nocą
Beztrosko hasa.
Gdy zorza wstaje
Blednie noc czarna,
Zza młodych sosen
Wybiega sarna.
W zacisznej norze
Jenot się chowa,
W dziupli na dębie
Zasypia sowa.
W grabowych liściach
Jeż ścieli łoże,
Jemioła siedzi
Na starej brzozie.
Jest w Wiknie drzewo
W prastarej kniei,
Gdzie gniazdo swoje
Miał kiedyś bielik.
Z wiekowej sosny
Co dzień rybołów,
Wyrusza świtem
Na rybek połów.
Jest i osika
Na której z chęcią,
Swój los wykuwa
Zielony dzięcioł.
Zaś Koniuszanka
Urokiem strugi,
Jednych urzeka,
Zachwyca drugich.
Władysław Dzięgała
Jest taka lipa
Jest taka lipa
W Zajeździe Gienia,
Gdzie się umieszcza
Zawiadomienia.
- O tym , że jutro
Nie będzie wody?
- Że nie popłynie
Prąd do zagrody?
- Że gość dywany
Czyści wzorowo?
- Że sprzedam działkę
Z linią brzegową?
Jest taka lipa
Przy sklepie Wioli
I choć ją kłują
Szpilą do woli.
- Nadstawia korę
Barwnym plakatom,
Co wiszą nie raz
Przez całe lato?
- I zaproszeniom
Z Orłowa, Łyny?
- I na dożynki
Mazurskiej Gminy?
Jest taka lipa
W Zajeździe Gienia,
Która zagląda
Ludzkie sumienia.
Ma w nekrologach
Mieszkańców wioski,
Tych, którzy idą
Już na Sąd Boski.
Mówi o bliźnim,
Szarym człowieku,
Co odszedł
od nas
Na wieki wieków.
Jest taka lipa
Przy Wioli furtce
W
zielonym szalu,
I szarej kurtce.
Każdy kto idzie
Do sklepu rano
Odwraca głowę
I zerka na nią.
Gdyż pień tej lipy
Miewa na pęki,
Najnowsze wieści
Wprost z pierwszej ręki.
Władysław
Dzięgała
14.12.2016r.
Jezioro Omulew
Woda, brzeg, szuwary
I sosna wysoka.
Turkusowa zieleń
Chadza po obłokach.
Lustrzane odbicia,
Ukradzione borom
Czeszą wodorosty
Grzebieniami koron.
Kryształowa czara
Szmaragdowych darów,
Kusi ptasie stada
Żółcią nenufarów.
Zaś poranna bryza
Do gniazd cicho dzwoni,
Strzegąc wód tajemnic
I sekretów toni.
Nawodną kantatę
Gra harfa półcieni,
Na złoconych strunach
Słonecznych promieni.
Kołysze się trzcina
I lilia do wtóru,
Zasłuchani w koncert
Jeziorowych chórów.
Zachodzące słońce
Barwami pasteli,
W nadbrzeżnym sitowiu
Tęczą łoża ścieli.
A gdy noc zapada
Idą spać cyranki.
Złotym rybkom Nimfy
Nucą kołysanki.
Władysław Dzięgała
Źródła Łyny
Wśród bagien i jarów
Gdzie rosną olszyny,
Pod ogromnym wzgórzem
Bije serce Łyny.
Z oczu Matki Ziemi
Płyną łzy rzęsiste,
Lśniące jak brylanty,
Jak kryształy czyste.
Diamentowe strugi
Niczym włos dziewczyny,
Splatają się w srebrny
Warkocz rzeki Łyny.
I płyną spacerkiem
Patrząc w nieba lazur,
Przez jeziora, knieje
I Warmii i Mazur.
Przez granicę państwa,
Królewieckie doły,
Po to aby ujrzeć
Nurt siostry Pregoły.
Władysław Dzięgała
Półświt
Szuwary nocą
Pachną kaczeńcem.
Storczyki liliom
Podają ręce.
Księżyc w głębinie
Skrzydłem Ikara
Kołysze do snu
Skrzyp i tatarak.
Półcień wygładza
Zmarszczki strumienia,
Brzask się przechadza
W półmroku cienia.
Świt senny, blady
Z boskiej zagrody
Cichutko stąpa
Po lustrze wody.
Władysław Dzięgała
Jezioro Zdręczno
Dar natury. Perła Mazur.
Kniei zieleń. Nieba lazur.
Śpiewy ptaków. Granie trzciny.
Dróg cudowne serpentyny.
Tutaj dęby w brzóz asyście,
Słońca pędzlem zdobią liście.
Tęczą światła, widmem cieni,
Wiosny, lata i jesieni.
Lustro toni. Stok atłasów.
Bóg przesłonił ścianą lasu.
W uroczysku, w dzikiej głuszy,
Skrył tęsknoty naszej duszy.
Tu, nad Zdręcznym w błogiej ciszy,
Nimf nadwodnych szept usłyszysz.
Znajdziesz skarby sercu drogie.
Porozmawiasz z Panem Bogiem.
Władysław Dzięgała
Widok
Z mojego pokoju
Z okien mego domu,
Widzę liście dębu,
Żywą zieleń klonów.
Widzę bór sosnowy
W krzewach ptasie gody.
Widzę świt, jak wchodzi
Przez wrota przyrody.
Na spacerze jeża,
Na wybiegu myszkę,
Zatroskaną dzierzbę.
Uśmiechniętą pliszkę.
Złote nenufary
Drzemiące na fali,
Jarzębinę młodą
Z tysiącem korali.
Widzę jak w olszynach
Rozsierdzony dzięcioł,
Nastroszywszy piórka
W korę wali pięścią.
Jak się skrada cicho
Sroka gdzieś w koronie,
Do swojego gniazda
Na wiekowym klonie.
Białolicą brzozę
Zgarbioną jak bizon
I taflę jeziora
Z roztańczoną bryzą.
Jak para perkozów
Nurkuje z ochotą,
Po to, aby złowić
Swoją rybkę złotą.
Widzę Stwórcy dzieło
Rosę, niebo, chmury,
W akademii życia
Na łonie natury.
Widok z mego okna
To spokój i cisza.
To galeria w sercu,
A w duszy wernisaż.
Władysław Dzięgała
W zachodzącym słońcu
W zachodzącym słońcu
Niebo blask zatraca,
Drzewa toną w mroku,
Ptak do gniazda wraca.
Kwiat pochyla kielich.
Sroka skrzeczy rzadziej.
Wiatr kołysze liście.
Las do snu się kładzie.
W zachodzącym słońcu
Czas idzie piechotą.
Niebo zmienia barwę
Na czerwono złotą.
Za kotarą zmierzchu
Nocka cicho kroczy
I zamyka drzewom
Umęczone oczy.
Władysław Dzięgała
Puszcza
Skarb Matki Przyrody
Ukryty w dolinie,
Gdzie z podziemnych źródeł
Koniuszanka płynie.
Gdzie nawodne lilie,
Złocą się inaczej.
Gdzie nektarem szczęścia
Kwiat, motyle raczy.
Gdzie kamienie w wodzie.
Mówią coś czasami
I gdzie ryby płaczą
Prawdziwymi łzami.
Gdzie stuletnie graby
Milczą, drzemiąc w ciszy.
Gdzie przyrody dzikiej
Bicie serca słyszysz.
Władysław Dzięgała
Wierzba
W pewnej wiosce, hen za borem.
Tam, gdzie stoi chata nowa.
Rośnie wierzba nad jeziorem
Urodziwa, śliczna, zdrowa.
Rośnie wierzba tuż nad brzegiem
Własnym rytmem bez pośpiechu.
Raz na deszczu, raz pod śniegiem
Może więcej niż pół wieku.
Lubi patrzeć jak po schodkach
Pną się w górę drzew wachlarze.
Na perkozy. Zimorodka.
Szmery trzciny. Loty ważek.
Widzi kiedy staje zorza.
Kiedy śpiewa ptak nad ranem.
I plusk fali. I węgorza.
I zapasy z kormoranem.
Stoi wierzba ostrzyżona
Parę razy przez człowieka,
Rozłożywszy swe ramiona
Na przyjaciół wiernie czeka.
Dla sikorki chłód i cienie
Są i będą sprawą ważną.
W budce ślicznej jak marzenie
W mig zaczęła wić swe gniazdo.
Choć Bogatka była miła
Szczebiotała czułe słówka.
Budkę z pasją wyczyściła
Rozsierdzona Muchołówka.
Rośnie wierzba tuż za skarpą
W naturalnym otoczeniu,
Święcie wierzy, że jest warto
Chronić życie w drzewa cieniu.
Duma wierzba pełna marzeń
W oku z łezką, w sercu z żalem:
- Czemu nie mam srebrnych baziek
Tak cudownych jak korale?
Przecież jestem piękna, ładna,
Mam konary, gałąź, listki
I choć z witek palma żadna
Może z kory zrobią gwizdki?
Władysław Dzięgała
Leśniczówka
Z okien leśniczówki,
Widać kniei masyw.
Błękity przylaszczek,
Utkane w arrasy.
Kolie z pereł rosy,
Pajęczyną zszyte.
Na wpół śpiące świerki,
Otulone świtem.
I poranek mglisty
Na drabinie cieni.
Idący do koron,
Po szczeblach promieni.
Stary dąb wiekowy
Jak się kłania borom.
Zadumane brzozy.
Lasy i jezioro.
Władysław Dzięgała
Koniuszanka
Lasem, torfem pradoliną,
Kryjąc w nurcie skarb przyrody.
Od stuleci szemrząc płyną
Koniuszanki czyste wody.
Cienie olszyn, brzóz i leszczyn,
Moczą nogi w srebrnej toni.
Świerk dostaje dziwnych dreszczy,
Czując szum fal, w swojej skroni.
Bóbr żeremia stawia nowe.
Tamą spiętrza bystrą wodę.
By dąb miał gdzie umyć głowę.
Poharcować zimorodek.
Spójrz raz jeszcze na tę wodę.
Jak modlitwa czystą, świętą.
Stwórca dając nam przyrodę,
Chciałby trwała tak nietkniętą.
Władysław Dzięgała
Uroki nocy
Ten, kto bywał w Wiknie nocą,
Wie, gdzie sypia sosen zieleń.
I czy żaby tu rechoczą,
Kiedy wzywa do snu lelek.
Wie, gdzie nuci kołysanki,
Bóbr tulący do snu łozy.
Gdzie spędzają noc cyranki
I gdzie idą spać perkozy.
Ten, kto bywał w Wiknie nocą,
Wie, jak chrapie tu dębina .
Jakie gwiazdy niebo złocą,
Gdy cykada grać zaczyna.
Wie, czy mroczne drży sklepienie,
Gdy mknie po nim gacek cicho.
Gdzie Omulew chowa cienie
I gdzie sypia Leśne Licho.
Kto raz bywał w Wiknie nocą,
Własną stopą mącił ciszę,
Ten powróci tu ochoczo,
By rytm serca swój usłyszeć.
Duszą chwytać borów zapach
I biel fali prosto z wody.
Nocy cienie garścią łapać.
Z Rusałkami iść w zawody.
Władysław Dzięgała
Witam cię lesie
Witam cię lesie,
Nidzicki lesie,
Co błękit nieba
pąkami czeszesz.
Palcami koron
Dotykasz chmury,
I na świat dumnie
Spoglądasz z góry.
Witam cię gaju,
Wiknieński gaju,
Co skrywasz w głuszy
Ogrody Raju.
Zachwycasz chłodem
Pełnym uroku,
Cieniem otulasz
Ciszę i spokój.
Witam cię kniejo,
Orłowska kniejo,
Co kusisz drzewa
Złudną nadzieją.
Zielonym listkom
Z wielką ochotą,
Wręczasz rubiny
Rozdajesz złoto.
Witam cię borze,
Mazurski borze,
Co stoisz zimą
Boso na mrozie.
W zwartym szeregu,
W niemym bezruchu,
W białej koszuli,
I w czapie z puchu .
Władysław Dzięgała
Są takie dróżki
Są takie dróżki
W wiknieńskim lesie,
Do których serce
I dusza rwie się.
Przy których rosną
Stuletnie drzewa,
Tańczy cytrynek,
Kos arie śpiewa.
Kwitnie przylaszczka,
Wrzosy się ścielą,
Zawilce kuszą
Anielską bielą.
Wierzba w półcieniu
Czesze swe włosy,
W stubarwnym runie
Stoi klon bosy.
Są takie dróżki
W wiknieńskich borach,
Po których chodzić
Lubię z wieczora.
Snuć się w półmroku
Jak ryś i daniel,
Stąpać po cichu
Żbik nad ranem.
W ciemnościach szukać
Dróżek wciąż nowych,
Chwytać mrok nocy
Skrzydłami sowy.
W blasku księżyca
Widzieć trop każdy,
W kałużach wody
Oglądać gwiazdy.
Są takie dróżki
Przy rzeki brodzie,
Po których chodzę
Na spacer co dzień.
Podziwiam drzewa,
Kłaniam się kwiatom,
Fruwam beztrosko
Jak babie lato.
Brodzę z żurawiem
Biegam jak jeleń,
Żuczkom pod stopy
Marzenia ścielę.
Kocham te dróżki
Pełne uroku
I ciszę lasu
I zwierząt spokój.
Władysław Dzięgała
Omulew zimą
Mróz otulił wodę
Diamentowym płaszczem,
Zakuł w pancerz lodu
I trzciny i chaszcze.
Świat nawodnej flory
Zatrzymany w biegu,
Zasnął snem niedźwiedzim
Pod pierzyną śniegu.
Srebrną toń jeziora
I pianę i szkwały,
Jedno tchnienie mrozu
Zamieniło w skały.
Nie srebrzy się bryza.
Nie kołyszą fale.
Zima brzeg jeziora
Owinęła szalem.
Władysław Dzięgała
Wieś
Jezioro, sosny, koniczyn łany,
Dachy czerwone i białe ściany.
Stadnina koni, pod lasem skraja
Stadion, Galeria, sklepik i Zajazd.
Domek przy domku, tuż obok siebie,
A dacz jest więcej niż gniazd na drzewie.
Jest czysto, schludnie, klimat tu zdrowy.
Nikt pól nie orze, nie pasie krowy.
Wokoło bory, poziomki, grzyby.
Nad wodą trzcina, a w wodzie ryby.
Cudowna rzeczka, kręta i bystra,
Płynąca wartko z wodą jak kryształ.
Wieś choć niewielka, kusi urodą,
Króluje tutaj uśmiech i młodość.
Entuzjazm, werwa i zapał boski,
Tworzenia Raju z maleńkiej wioski.
Pod jednym dachem, przy jednym stole
Mieszka tu razem kilka pokoleń.
Dumny jest z wioski mieszkaniec szary,
Mały przedszkolak, emeryt stary.
Latem jest gwarno, letników roje,
Każdy ma w kniei ciszy ostoję.
Gorące słońce, wodę i plaże,
Swoją arkadię, krainę marzeń.
Jesień mieszkańcom przynosi za to,
Klucze żurawi i babie lato.
Złocisty diadem chwyta w swe dłonie
I małej wiosce wkłada na skronie.
Zimą spokojnie, cicho i biało,
Turystów nie ma, tubylców mało.
Kiedy śnieg zginie i zaspy znikną,
Odczytam napis:
Ta wieś?
To Wikno!
Władysław Dzięgała
Złota Jesień
Złota polska jesień,
Ubrana w pastele.
Pocałunkiem chłodu,
W żółć zamienia zieleń.
Wiatrem zrywa liście,
Słońcem tka kobierce.
I przed mrozem chowa,
Puszczy wielkie serce.
Dookoła spokój.
Cisza, drzewa, las.
Świat stanął w pół kroku.
Zatrzymał się czas.
Władysław Dzięgała
Chata
W przeogromnym lesie,
Na obrzeżu świata.
Tuż przy starych dębach,
Stoi moja chata.
Uśmiechnięta patrzy
W nurt srebrzystej rzeki,
Gdzie czas zgubił zegar
I stanął na wieki.
Dookoła cisza,
Umajona w zieleń.
I anielski spokój
W bez stresowym ciele.
Moja stara chata,
To skarbnica wzruszeń.
Ma zielone serce
I puszczańską duszę.
Władysław Dzięgała
Jaśmin
W kępie bzów pachnących
Młody jaśmin stoi,
Na przyjęcie lata
Głowę w kwiaty stroi.
Na wiotkie gałązki,
Na soczystą zieleń,
Wkłada białą albę
Niczym ksiądz w niedzielę.
Aromatem boskim
Pukle przeurocze,
Rozczesuje, gładzi,
Zaplata w warkocze.
Dzwoni kielichami
Jak w procesji Prałat,
Przed polnym ołtarzem
W dzień Bożego Ciała.
Z girland białych kwiatów
W zielonym ogrodzie,
Garścią sypie płatki
Pod nogi przyrodzie.
Władysław Dzięgała
Płot
Za kamiennym płotem
Człowiek skarby skrywa,
Tarasy balkonów
I trawiasty dywan.
Rosochatą wierzbę
Z pokraśniałym licem,
Ogródek natury
Maki, rdest, bielice.
Jarzębiny, lipę,
Owocowe drzewka,
Dziki bez na skarpie
Czarny niczym brewka.
Narzutowe głazy
W dół schodzące stromo,
Kopczyki z piaskowca
I ze stali pomost.
Wymarzoną daczę
I jeziora krzynę,
Wieczorową bryzę
I nadbrzeżną trzcinę.
Młodzieńcze tęsknoty
Nicią pragnień szyte.
I ciszę. I spokój.
I marzenia skryte.
Władysław Dzięgała
Klon
Rośnie klon na stromym brzegu,
Dookoła woda, las.
Chwyta wicher w pełnym biegu,
Słońcu patrzy prosto w twarz.
Śmieje się gdy deszczyk rosi,
Drży na widok groźnych burz,
A jak zagrzmi, klęcząc prosi
By go chronił Anioł Stróż.
Kocha wiosnę, lubi lato,
O jesieni marzy wręcz.
Swą koronę stroi szatą
O kolorach wszystkich tęcz.
Kiedy lipiec w skwar się zmienia,
Tworzy z liści własny świat.
Wabi, kusi chłodem cienia
I zaprasza byś tu siadł.
A jak przyjdzie do nas jesień
I zasiądzie na swój tron,
To kolory jakie niesie
Ma na licach właśnie klon.
Z dala w słońcu lśnią karaty,
Skrzy się złotem każdy pąk.
Tak radosne klon ma szaty,
Że zadziwia wszystkich w krąg.
Pan listopad w jednej chwili
Chwycił w dłonie resztkę szat,
Kolorowy rój motyli
Na pożółkłej trawie siadł.
Stoi klon nad stromym brzegiem,
Zgubił swój ostatni liść.
Chce się skryć przed mrozem, śniegiem,
Ale nie wie dokąd iść?
Władysław Dzięgała
Wieczorny chłód
Nad wodą tęcza
Zagląda w las,
Blaskiem wyznacza
Drogę do gwiazd.
Prasując taflę
Przyrody dłoń,
Srebrzystą bryzą
Wygładza toń.
Okryty cieniem
Wieczorny chłód,
Trzcinami puka
Do kniei wrót.
Wtulony w brzozę
Dębowy pień,
Zasypia w wodzie
Zmieniony w cień.
Zakończył koncert
Już cykad chór,
Zdrzemnął się także
Żywiczny bór.
Władysław Dzięgała
Biały pejzaż
Moja okolica
Zimą bywa cała,
Jak kartka papieru
Czyściutka i biała.
Bajkowa. Anielska.
Malowana bielą,
Śliczną jak do ślubu
Panny Młodej welon.
Biała jak opłatek.
Jak szron na drzew szczytach.
Jak ser, mleko, kefir.
Jak śmietana bita.
Białe są ogrody.
Bielutki jest potok.
Białym jest tu wszystko
Nawet brzydkie błoto.
Moja okolica
I w najgłębszym dole,
Jest taka bielutka
Jak obrus na stole.
Władysław Dzięgała
Las zimą
Zasnął las bezlistny.
Wewnątrz i na brzegu.
Na tapczanie runa.
Pod pierzyną śniegu.
Chrapie brzoza stara.
Sosna szyszki mruży.
Dąb przewietrza dziuple,
Jakby fajkę kurzył.
Szadź zmieniła knieję,
W las zaczarowany.
Wzięty prosto z bajki,
Błyszczący i szklany.
Wiatr usypał zaspy.
Mróz zapędy studzi.
Po to aby puszczę,
Ze snu nikt nie zbudził.
Władysław Dzięgała
Lasek
Jest taki lasek
I dróżka w lasku,
Po której chodzi
Żuraw o brzasku.
Cudowna rzeczka
Falami pluszcze,
I kroplą wody
Obmywa puszczę.
Bóbr przez dzień cały
Z troską na twarzy,
Pod wodą pieści
Kamień i głazy.
Spragniona lilia
Usta swe moczy,
A czas po ścieżkach
Wolniutko kroczy.
Fiołek z przylaszczką
Sypia w parowie,
Zaś kępy pokrzyw
Pachną cudownie.
Rośnie w nim jesion
I sosna z brzozą,
Szczęśliwą aurę
Wokoło tworząc.
Potężne dęby
Prężą ramiona,
Barwne motyle
Tuląc do łona.
Czasem w południe
Na konar buka,
Cicho jak ważka
Siada cień kruka.
Kocham ten lasek
Chodzę doń co dzień,
Pozdrawiam drzewa,
Kłaniam się wodzie.
Lubię jak z głębin
Zerkają na mnie
Złocisty piasek,
Ryba i kamień.
Władysław Dzięgała
Pomnik przyrody.
Dąb.
Sędziwy, krzepki mocarzu.
Praprzodku kniei i lasów.
W pniu jak w cudownym ołtarzu,
Zawarłeś dzieje wszech czasów.
Trzymasz w nieba błękicie,
Konary do Boga wzniesione.
W majestatycznym zachwycie,
Podajesz Stwórcy koronę.
Królewską, mocno wiekową.
Znaczoną dziuplami wszędzie.
Strojną, co roku w nową
Zieleń i złote żołędzie.
Symbolu pełen urody,
Tyś księgą starą jak świat.
Tajemną siłą przyrody.
Milczącą historią bez dat.
Władysław Dzięgała
Wikno nr. pięć
Na dole woda, na górze chatka,
Białe piwonie i róż rabatka.
Chodnik z polbruku, zielona brama,
Michał, Natala, tata i mama.
Zaś na wakacje, ferie, niedziele
Zjawia się Kinga razem z Danielem.
Stale tu mieszka dziadek i babka,
Jeż, pasikonik, pliszka i żabka.
Dzięcioł, wiewiórka, a pod dachówką
Ma apartament szpak z muchołówką.
Pod domem garaż obok komórka,
Nie ma tu gęsi, kota i burka.
Gdyż z chaty dziadka nie spuszcza oka,
Jak radar czujna na gnieździe sroka.
Jest piaskownica obok huśtawka,
Równo strzyżona przy ziemi trawka.
Wzdłuż płotu rzędem jałowce rosną
Śliczne, cudowne jak brzozy wiosną.
Są tu trzy cisy, jaśminy, wierzba,
Jaskółki, wróble, sójka i dzierzba.
Tuż, tuż przy wodzie, na stromym brzegu
Stoją olszyny jak na wybiegu.
I na ramiona wkładają szaty
Zielone tiule, złote brokaty.
Na skarpie klęczą z warkoczem w trzcinach
Bez koralowy i jarzębina.
Zauroczeni zórz barwnym szalem
Podają słońcu śliczne korale.
Są tu i schodki, furtka na plażę,
Cudowna ławka do skrytych marzeń.
Szakłak, konwalia, świerk jak z obrazka,
Lipa, tawuła, jodła kaukaska.
Przed domem stolik, krzesła i ławy,
Na niebie fruwa bocian ciekawy,
Figlarne słonko zerka znad koron,
Raz w okna domu, raz na jezioro.
Władysław Dzięgała
Patriota
Mój Paź Królowej
Jest patriotą,
Na śmierć i życie
Walczy wciąż o to,
By całe lato
Troskliwie, co dzień,
Zapylać kwiaty
W moim ogrodzie.
Urzeczon wielce
Mych astrów czarem,
Stał się ambitnym,
Aż ponad miarę.
Poucza pszczółki,
Że nie wypada,
Całować płatki
W sadzie sąsiada.
Bączkom rzekł krótko:
- To niegodziwe,
By z polnych kwiatów
Zbierały pyłek.
Kto patriotyzm
Ma, jak Ja w duszy,
Dziarsko nad astry
Do pracy ruszy.
Jak ktoś nie może,
Lub nie da rady,
Na płatkach astrów,
Zostawiać ślady.
Proszę niech biega
Po rzeźb ołtarzach,
Ale jedynie
W galerii Kazia.
Władysław Dzięgała
Nad wodą
Ciemna ściana lasu
Jezioro okala.
Stara olsza zerka
W lustro wody z dala.
Widzi jak dostojnie
Biały łabędź płynie
I jak kormorany
Nurkują w głębinie.
Jak wieczorna bryza,
Równo marszczy wodę.
Niczym żywa tęcza
Śmiga zimorodek.
Jak na brzegu drzewom
Fala stopy zmywa.
W gąszczu wodorostów
Brodzi czapla siwa.
Zielony tatarak
Kusi aromatem.
W trzcinach pałka wodna
Zmienia swoją szatę.
Między tatarakiem
W wodzie pływa pnącze,
Liście ma jak talerz.
A kwiaty jak słońce.
Jak nad srebrną taflą
Do gniazd lecą dzierzby,
Tam gdzie stoją w rzędzie
Rozczochrane wierzby.
Tuż nad lustrem toni
Wisi w locie ważka,
Nad nią rój komarów
Drobniutkich jak kaszka.
I jak patrzy z troską
Jarzębina stara,
Na harce krzyżówek
W pobliskich szuwarach.
Jak czerwone słońce
Wieczorową porą,
W mrok utula wodę,
Kołysze jezioro.
Władysław Dzięgała
Oaza ciszy
Znaleźć ją można
Gdzieś w sercu lasu.
Brak w niej zegara
Z wymiarem czasu.
Puszcza tam drzemie
Okryta ciszą.
Trawa świat widzi,
A krzewy słyszą.
Poranek rosą
Zmywa pień drzewa,
Kamienie mówią,
Zawilec śpiewa.
Półcień spokoju
Wyściela ściany.
Promyki słońca
Tkają firany.
Śródleśna strużka
Bywa ruczajem,
Dzika przyroda
Zielonym rajem.
Władysław Dzięgała
Ptasia orkiestra
W leśnej filharmonii
Wysoko w koronie,
Gra ptasia orkiestra
Na przyrody łonie.
Na perkusji dzięcioł,
Trznadel na klarnecie,
Złotej lirze cietrzew,
A słowik na flecie.
W tej wielkiej orkiestrze
Na wierzchołku drzewa,
Kos melodie gwiżdże
A szpak dumki śpiewa.
Knieja nutki żegna
Razem z pierwszą gwiazdą,
Noc na listkach drzewa
Zapisuje każdą.
Władysław Dzięgała
Spacer
Stąpam cicho w gąszczu cieni
Krętą ścieżką pośród drzew,
Zmysły pieści czar zieleni,
Szelest liści, ptaków śpiew.
Dzięcioł z dziupli okiem łypie,
W błocie ślad zostawił dzik,
Usiadł drozd na starej lipie,
Za kotarą liści znikł.
Tropem zwierząt kluczę w kniei,
Miło szumią buki w krąg,
Brzoza pniami ściany bieli,
Sosnę pieści stary dąb.
Orzeł krąży ponad chmurą,
Słychać żuczka tupot nóg,
A na ścieżce leży pióro,
Które w locie zgubił kruk.
Idę sam dywanem cieni,
Dookoła świat jest mój,
A na klonie wśród zieleni
Dla mnie koncert gra pszczół rój.
Grab wyciąga do mnie ramię,
Trawa kłania mi się w pas.
Szumi knieja tylko dla mnie,
Tylko dla mnie pachnie las.
Władysław Dzięgała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz