Rok - zbiór wierszy - Władysław Dzięgała
Styczeń
Idzie zima lasem
Stąpa równym krokiem,
Zatrwożone ptaki
Pukają do okien.
Mróz maluje pędzlem
Na szybach ikony
I zdobi w diamenty
Strzeliste
korony.
Szron ubiera pączki
W kryształową szatę.
Szadź zapala świeczki
Śnieg przystraja w watę.
W tiulach i muślinach
Stoją drzewa w śniegu,
Jak śliczne modelki
Na gwiezdnym wybiegu.
Srebrzą się kałuże
Grubym lodem skute.
Szyszki wiatr kołysze.
Skrzypi śnieg pod butem.
Toną w zaspach drogi.
Niebo mruży oczy.
Po srebrzystym puchu
Mroźny styczeń kroczy.
Władysław Dzięgała
Luty
Suną
cicho sanie.
W zaspach brnie koń kary.
Skrzypią w śniegu płozy
I dzwonią janczary.
Uśmiechnięty luty
Wkłada białe botki,
I puszystym śniegiem
Kroczy przez opłotki,
Śpieszy przyozdobić
Drzew bezlistną cerę,
W klipsy z diamentami
I kolczyki z
pereł.
Założyć brylanty
Na zmrożonych licach.
Błyszczeć złotem słońca
I srebrem księżyca.
Władysław Dzięgała
Marzec
Mróz drzewom w bieli
Dywany
ścieli
Ubiera w szadź.
Zamieć wiruje.
Słońce całuje.
Życie chce wstać.
Krótsze są cienie.
Tańczą promienie.
Czas zmienia bieg.
Przedwiośnie kroczy.
Otwiera oczy
I widzi śnieg.
Marzec ołtarze
Już stroi w bazie
Choć szron się skrzy.
Uśmiechem wiosna
Śliczna, radosna
Puka
do drzwi.
Ptak głośniej śpiewa
Szuka na drzewach
Dziupli i
gniazd.
Zgubił róg jeleń.
Zieleńsza zieleń.
Budzi się las.
Przebiśnieg biały
Przez śniegu zwały
Wyjrzał by żyć.
Zaprasza rączką
Cieplutkie słonko
Do swoich lic.
Przyroda żywa
Wici rozsyła
Do pszczelich chat,
Z
bijącym sercem
Kwiatów kobiercem
Otula świat.
Władysław
Dzięgała
Kwiecień
Chodzi razem z wiosną
Po
kniei i lesie,
Obudzonej ziemi
Radość życia niesie.
Stąpa bardzo cicho.
Ostrożnie. Pomału.
Po
bezdrożu błota
Z
tysiącami kałuż.
Budzi świat z letargu.
Słońcem się zachwyca.
Rozdaje uśmiechy,
Eliksiry życia.
Zielonym przylaszczkom
Śpiącym tuż nad glebą,
Maluje kolory
Błękitne jak niebo.
Tka cudne arrasy
Z
zawilców i trawy
Anielsko bielutkich
I
żółto złotawych.
Przyodziewa w zieleń
Szary las zaspany
I
pod stopy ściele
Tęczowe dywany.
Ptakom miejsc użycza
W
grabowych koronach
By
śpiewały pieśni
Na
leśnych balkonach.
Rankiem czesze wierzbom
Rozpuszczone włosy.
Rozdaje turzycom
Naszyjniki z rosy.
Doliny zaś stroi
W kwiatów
barwne wieńce
Długonogie lilie,
Złociste kaczeńce.
Czułe słówka szepcze
Nadrzecznym
jesionom,
Kamyczkom w strumieniu,
Lustrzanym ikonom.
Podziwia przyrodę
Pod drzew
koronami,
Umajoną kwieciem,
Pachnącą fiołkami.
Władysław Dzięgała
Maj
W cudowne szaty
Stroi
się maj.
Nową ma zieleń
I las i gaj.
Zachwyca barwą
Kwitnący sad.
Urzeka pięknem
I liść i kwiat.
Coraz cieplejszy
Staje się cień.
Harcuje życie
I w noc i w dzień.
Na podbój świata
Tysiącem nóg,
Wyrusza
mrówka
I wij i żuk.
Barwami tęczy
Mieni się świat.
Czas zmienia wygląd
I bieg i ład.
Brzezina płacze
Perłami łez.
Kusi czeremcha
Zachwyca bez.
Na sośnie dzięcioł
Wykuwa los.
Pełza kowalik
I
gwiżdże kos.
Sikorka z trznadlem
Bronią swych gniazd.
Lelek śle
pieśni
Do złotych gwiazd.
Nad łąką fruwa
Cały rój pszczół.
Maj życie kusi
Zapachem ziół.
Władysław Dzięgała
Czerwiec
Urzeka zapachem,
Zachwyca urodą,
Rządzi nim piękno,
Króluje młodość.
W sadach, ogrodach,
Na polu, kniei
Pną się do nieba
Kwiaty
nadziei.
Fruwa motylem,
Bzyka komarem,
Odurza miętą,
Jaśminu czarem.
Słonko go pieści,
Świerszcz stresy studzi,
Wietrzyk kołysze,
Świt ze snu budzi.
Figlarny
czerwiec
Rytm czasu chowa
W puszczańskich jarach,
Dzikich
parowach.
Uwielbia słońce,
Nie lubi mroku,
Szczyci się nocą
Najkrótszą w roku.
Małym świetlikom
W nowiu księżyca
Włącza i gasi
Neony życia.
W noc świętej Wandy
Na stawie, rzece
Na wodę puszcza
Wianki i świece.
Żegna go wiosna
Zakłopotana,
A wita lato
Zapachem siana.
Władysław Dzięgała
Lipiec
Na tronie słońca
Pośrodku
lata
W plażowym stroju
Jest królem świata.
Ma krótkie noce
I
ciepłe morze,
Błękitne niebo,
Cudowne zorze.
Serce żarliwe,
Usta gorące
I duszę taką
Jak słońc tysiące.
Lipiec na szyi
Nosi medalik
Z zapachem lipy
I słodkich malin.
Zaś zakochanym
Rozdaje wianki
Z białych jaśminów
I macierzanki.
Nie lubi
deszczy,
Uwielbia suszę,
Trawom i ziołom
Zabiera duszę.
Kobiercom kwiatów,
Żywej zieleni
Zagląda w serce
Okiem promieni.
Pełen wigoru
Z miną chojraka
W ginącym zbożu
Tańczy kozaka.
Spragniona ziemia
Po nocach skrycie
Kropelką rosy
Ratuje
życie.
Władysław Dzięgała
Sierpień
Rozdaje noce
Snem malowane,
Ogrzewa brzaskiem
Chłodny poranek.
Zauroczony
Różowym świtem
Na
płody lata
Patrzy z zachwytem:
Na złoto kłosów,
Na jędrność warzyw,
Kolory sadów,
Ogrody marzeń.
Patrzy jak kroczy
Przyroda
szczodra
W obfitych piersiach
Dojrzałych biodrach.
Zachwyca ziarnem
Koszonych łanów
I pierwszym lotem
Młodych
bocianów.
Gra pieśni lata
Na światła strunach
I chowa grzyby
W kieszeniach runa.
Rozgrzewa słońcem
Jak rajskie wino,
Kusi
jagodą
I jarzębiną.
Rozsiewa zioła,
Barwi owoce,
Przykrywa niebo
Gwieździstym kocem.
Wieczorem sierpień
Nad lustrem wody
Słucha jak bije
Serce przyrody.
Jak srebrny księżyc
Na falach znika,
Jak strzygą ciszę
Nożyce
cykad.
Władysław Dzięgała
Wrzesień.
Rześki, rumiany
W stubarwnych szatach
Zbiera owoce
Wiosny i lata.
Wstydliwie mgłami
Lico
przyciemnia
Oddając wszystko,
Co skrywa ziemia.
Ubiera sady
W tęczę kolorów,
Koszami grzybów
Wychodzi
z boru.
Wrzesień jesienią
Do kniei bieży,
Aby ją chronić
Pazurkiem jeżyn.
Chomikom wręcza
Garściami
zboże,
Dzikom żołędzie,
Wiewiórce orzech.
Cieplutkie pióra
Sowom i krukom,
Lisowi futro,
Sadło borsukom.
Chwyta promienie
W winogron kiście
Zawiesza
rosę
I zrzuca liście.
Brzozę przystraja
Welonu
bielą,
Wystawia ptakom
Wizy na przelot.
Wychodzi dumnie
Z letniego cienia
Odlotem gęsi,
Rykiem
jelenia.
Zmęczony pracą
Szuka ochłody
W troskliwym łonie
Matki Przyrody.
Władysław Dzięgała
Październik
Październik przyrodzie
Rozdaje z ochotą,
Puchowe dywany,
Rubiny i złoto.
Kładzie na ścieżkach
Błyszczące karaty,
Brązem i purpurą
Zdobi kniei szaty.
Pastelowe barwy
Żółci i czerwieni,
Wplata niczym wstążki
W
warkocze jesieni.
Zasypia pączkami
W bezlistnych koronach
I tuli konary
W matczynych ramionach.
Borom, kniejom, lasom
Maluje witraże,
Laserunkiem złoci
Przyrody ołtarze.
W
dolinach nadrzecznych
Chadza w mglistych togach,
Dźwiga chłód poranków
Na
jelenich rogach.
Rosą zdobi skronie,
Kroplą deszczu łzawi,
I
zamyka niebo
Kluczami żurawi.
Woalką pajęczyn
Skrywa trawom lica,
I brodzi w kaloszach
Po kałużach życia.
Tańczy
na ugorach,
Hula po bezdrożach,
W stopy kłuje ściernią
Po
skoszonych zbożach.
Wyoraną skibą
Znaczy ziemi łono,
I bruzdami czasu
Marszczy twarz zagonom.
Władysław
Dzięgała
Listopad
Obmywa ziemię
Rzęsistym deszczem,
Kołysze serca
W dzwonach złowieszczych.
Krzykiem żurawi
Żegna przyrodę,
Opada liściem,
Całuje chłodem.
Kryształy szronu,
Zmrożoną zieleń,
Pędzącym wichrom
Pod stopy ściele.
W bezlistnym lesie
Nagiej koronie,
Płatkami śniegu
Ogrzewa dłonie.
Na twarzy nosi
Od lata zarost,
Beżowej trawy
Ze
ściernią starą.
Gwiazdkami śniegu
Szybuje z góry
I
goli chwasty
Brzytwą natury.
Zmęczony klęka
Markotny,
smutny,
Stłamszony życiem
W stroju pokutnym.
Pełen zadumy
Na skraju lasu,
Cmentarzu liści.
Zaduszkach czasu.
Władysław Dzięgala
Grudzień
Po zmarzniętej grudzie
Idzie z laską starzec,
Z
workiem świętych darów,
Koszem pełnym marzeń.
Brnie w zaspach bezdrożem
W śniegu po kolana,
Nuci dumki brzozom
I wierzbom od rana.
Lodem skuwa wody,
Czesze włosy trzcinom,
Otula zagony
Srebrną
peleryną.
Jodle wkłada czapę,
Sośnie daje szalik,
Jarzębinie
wręcza
Z brylantem medalik.
Pierwszą gwiazdką z nieba
Ludziom
w okna zerka,
W mieszkaniach zapala
Światełka na świerkach.
W wigilijny wieczór
Dzieli się opłatkiem,
Obdarza nas zdrowiem
Szczęściem i dostatkiem.
Przy kominku siada
W fotelu bujanym
I rozpala ogień
W sercach zakochanych.
Nocą kiedy domy
Bożym blaskiem świecą,
Rozdaje prezenty
Dorosłym i dzieciom.
Sylwestrową nocą
Balem świat rozgrzesza
I z lampką szampana
Odchodzi jak Cesarz.
Władysław Dzięgała
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz