Mojej żonie - Zbiór wierszy - Władysław Dzięgała
Mojej żonie
Ikony tęsknot,
uczuć ołtarze,
Naręcze życzeń,
ścielę pod nogi,
Żarliwych, uroczych,
czułych aż miło,
By moje serce
Twojej urodzie,
Zaś w poniedziałek
białe stokrotki,
We wtorek rano
fiołków bukiecik,
Złociste lilie
pod wieczór w środę,
W czwartek o czwartej,
frezje w wazonie
Naręcz mieczyków,
po pracy w piątek
W sobotę –Droga –
(Jestem w rozterce)
Gdzie w prastarej kniei
Gdzie bóbr nurtom rzeki
Gdzie w dywanie runa
Gdzie prastare dęby
Gdy przychodzisz tutaj
Siądźmy na ławeczce
Słysząc o czym szumi
Pokusa
Mojej żonie
W dniu Twego święta
- Kochanie moje -
- Kochanie moje -
Otwieram w sercu
zaklęć podwoje.
zaklęć podwoje.
Ikony tęsknot,
uczuć ołtarze,
Czarowną księgę
w krainie marzeń.
w krainie marzeń.
Naręcze życzeń,
ścielę pod nogi,
Szczerych, serdecznych,
najmilszych, drogich.
najmilszych, drogich.
Żarliwych, uroczych,
czułych aż miło,
By Twoje serce
przy moim biło.
przy moim biło.
By moje serce
Twojej urodzie,
Bukiety uczuć
składało co dzień.
składało co dzień.
Kosz róż w niedzielę
z samego rana,
z samego rana,
Party przy świecach
z lampką szampana.
z lampką szampana.
Zaś w poniedziałek
białe stokrotki,
Do tego uśmiech
cudownie słodki.
cudownie słodki.
We wtorek rano
fiołków bukiecik,
I życzeń miłych
długi bilecik.
długi bilecik.
Złociste lilie
pod wieczór w środę,
I tysiąc zaklęć
z miłosnym kodem.
z miłosnym kodem.
W czwartek o czwartej,
frezje w wazonie
I diadem szczęścia
na Twoje skronie.
na Twoje skronie.
Naręcz mieczyków,
po pracy w piątek
I jakiś drobiazg.
Tak na początek.
Tak na początek.
W sobotę –Droga –
(Jestem w rozterce)
Czy dać Ci kwiaty?
Czy moje serce?
Władysław Dzięgała
Pójdę z Tobą hen nad łąkę.
Pójdę z Tobą wzdłuż strumienia.
Pójdę z Tobą na skraj kniei.
Bukiet
Zerwę kwiaty wczesnym świtem.
Tam gdzie chabrów jest najwięcej.
Dam Ci bukiet marzeń skrytych,
Tych wyśnionych w snach dziewczęcych.
Pójdę z Tobą hen nad łąkę.
Tam, gdzie wiosna tka dywany.
Dam Ci kwiat z cudownym pąkiem,
Co rozkwita zakochanym.
Pójdę z Tobą wzdłuż strumienia.
Tam, gdzie rosną lilie w wodzie.
Dam Ci bukiet uwielbienia.
I od święta i na co dzień.
Pójdę z Tobą na skraj kniei.
Tam, gdzie fiołków są kobierce.
Jeśli znajdę kwiat nadziei.
Zamiast kwiatów dam Ci serce.
Władysław Dzięgała
Spacer we dwoje
Pójdziemy we dwoje,
Na spacer daleki,
Tam gdzie pluszcze woda.
Gdzie meander rzeki.
Gdzie w prastarej kniei
Mówią o nas drzewa,
Gdzie kos zakochany
Dumki swoje śpiewa.
Gdzie bóbr nurtom rzeki
Drzwi zamyka przy mnie.
Gdzie srebrzyste fale
Szepczą Twoje imię.
Gdzie w dywanie runa
Kaczeńce się złocą,
Gdzie zawilce białe,
Śmieją się uroczo.
Gdzie prastare dęby
I jawor wiekowy,
Przed Tobą do ziemi
Pochylają głowy.
Pod Twoim urokiem
Są tu leśne zioła,
Pachnąca konwalia,
I fiołki w parowach.
Gdy przychodzisz tutaj
Bór o Tobie gwarzy,
Kolce chowa róża,
Pokrzywa nie parzy.
Siądźmy na ławeczce
Otuleni cieniem.
Posłuchajmy w ciszy
Wyznań z Twym imieniem.
Słysząc o czym szumi
Bór z prastarą knieją,
Staję się zazdrosny
O Ciebie
Nadziejo.
Władysław Dzięgała
Jesteś jak tęcza
Jesteś jak lilia
Jesteś jak wiosna
Jesteś jak wino
Jesteś tu, teraz
Jesteś jedyną
Spójrz na niebo, jakie ciemne.
Zatrzymało promyk słońca.
Twoje życie
Rechot żab.
Czerwień zórz.
Dziki mak.
Noc i dzień.
Śnieg i grad.
Ten szum drzew.
To jest cud.
Jesteś
Jesteś Nadzieją
Wyśnioną skrycie.
Nimfą, boginią,
Światłem i życiem.
Jesteś jak tęcza
Codziennie nowa,
Zachwycająca
I kolorowa.
Jesteś jak lilia
Biała i śliczna,
Świeża, niewinna
I romantyczna.
Jesteś jak wiosna
Miła, pachnąca.
Cudowna, barwna,
Urzekająca.
Jesteś jak wino
Wabisz, rozpalasz,
Odurzasz, kusisz,
Pieścisz, zniewalasz.
Jesteś tu, teraz
Przy mnie i wszędzie.
Na zawsze jesteś
Byłaś i będziesz.
Jesteś jedyną
Drogą, kochaną.
W snach wymarzoną,
Sercem wybraną.
Władysław Dzięgała
Łzy Boga
Krople deszczu, to łzy Boga.
Pan Bóg także nie raz płacze.
Spójrz na szybę Moja Droga,
Jak po szkle kropelka skacze.
Spójrz na niebo, jakie ciemne.
Przygnębione i markotne.
Obraziło się na ziemię
I dlatego takie psotne.
Zatrzymało promyk słońca.
Nic nie widać, nawet z bliska.
Stare drzewa grzmotem trąca
I co rusz iskrami ciska.
Dookoła trzy dni mżyło.
Już przemokła nawet strzecha.
Żeby słońce zaświeciło,
Musi Pan Bóg się uśmiechać.
Władysław Dzięgała
Twoje życie
Zapach ziół.
Roje pszczół.
Lot trzmiela nad łąką.
Rechot żab.
Buk, dąb, grab
I zieleń i słonko.
Czerwień zórz.
Łany zbóż.
Świat pachnący sianem.
Dziki mak.
Żywy ptak.
Welon z mgły nad ranem.
Noc i dzień.
Lasów cień.
Rzędy lip przy drogach.
Śnieg i grad.
Morski wiatr.
Deszcz z łez Pana Boga.
Ten szum drzew.
Ptaków śpiew.
Wschód słońca o świcie.
To jest cud.
Boży trud.
To jest Twoje życie.
Władysław Dzięgała
Co w strudzone serca chowa
Podziwiajmy barwy cieni
Jest nadzieją na dni szare
Daj mi
Daj mi swą dłoń
Na jedna chwilę,
Otulę skroń
Czule i mile.
Daj mi swój włos,
Daj mi przez grzeczność.
A Ja swój los
Dam Ci na wieczność.
Daj mi swój kciuk,
Piersi i szyję,
Bym słuchać mógł,
Jak serce bije.
Daj mi swój dyg.
Ukłon panienki,
A złapię w mig
Cień Twojej ręki.
Daj mi swój czar
Piękna Madonno,
Bym zmienił żar
W miłość dozgonną.
Władysław Dzięgała
Jesień życia
Jesień życia - Droga Moja -
Tak na rozum zdrowy,
To schronienie , to ostoja
Dla siwiutkiej głowy.
Co w strudzone serca chowa
W barwną porę roku,
Co jak rosa ta wrześniowa
Błyszczy łezką w oku.
Jesień życia - Mój Ty Skarbie -
Codziennie się kurczy
I choć daje nam po garbie
Jest nagrodą Stwórcy.
Podziwiajmy barwy cieni
Póki słońce świeci.
Krótkie dni są tej jesieni,
A czas szybko leci.
Jesień życia - Moja Droga -
Skałę w sercach kruszy,
I jest łaską Pana Boga
Dla strapionej duszy.
Jest nadzieją na dni szare
Od samego rana,
Tą, co daje siłę, wiarę
Trwania.
Trwania.
Trwania.
Władysław Dzięgała
Pokusa
Poprosiłem żonę
O sprawy przyziemne:
- Żeberka duszone
W sosie ekstra ciemnym.
A co było dalej,
Opowiedzieć muszę.
Tak czyściłem talerz,
Aż się trzęsły uszy.
Obiadek był super.
Smakował jak pieron.
Buszował mi cukier.
Szalał cholesterol.
W brzuchu coś bolało.
Kłuło równo w bokach.
Ja przez nockę całą
Nie zmrużyłem oka.
Zanim dziś jeść zacznę,
Wpierw wygłoszę mowę:
- Co wygląda smacznie
Nie zawsze jest zdrowe.
Władysław Dzięgała
Miłość
O wiek nie pyta.
Wady rozgrzesza.
Usycha z tęsknot.
Miłość, dar Boży,
Bo zakochany
We dwoje
Pójdziemy na spacer
Ścieżkami półcieni,
Misternie utkanych
Z żywicznej zieleni.
Pójdziemy w głąb boru
Dywanem mchów, wrzosów,
Za głosem sikorek,
Kukułek i kosów.
W przepastne rewiry
Gdzie liść skrywa słonko,
Gdzie strzegą swych skarbów
Borówka z poziomką.
Pójdziemy we dwoje
Po leśnych bezdrożach,
Wśród kwiatów paproci
Ulotnych jak zorza.
Pójdziemy w głąb puszczy
Na palcach, po cichu,
Tropami jeleni,
Jenotów i żbików.
W gąszcz dzikich ostępów
Jak łosie o świcie,
Odkrywać na nowo
Przyrody oblicze.
Władysław Dzięgała
Miłość
W ogrodzie uczuć,
Kusi jak róża.
Zniewala rozum.
Szczęściem odurza.
O wiek nie pyta.
Każda jest pierwsza.
Zjawia się z nikąd
I jest najszczersza.
Wady rozgrzesza.
Serduszko rani.
Zatraca mądrość.
Ambicje gani.
Usycha z tęsknot.
Śni o welonach.
Kiedy ją zranisz
Bywa szalona.
Miłość, dar Boży,
Choć zazdrość budzi.
Jest przeuroczym
Uczuciem ludzi.
Bo zakochany
Nie wiem czy wiecie,
To najszczęśliwszy
Wariat na świecie.
Władysław Dzięgała
Nie wchodź nigdy - błagam Ciebie -
O swym zdrowiu – nie mów, proszę -
Czarne myśli trzymaj stale,
Nie rozgrzeszaj potknięć pechem
Nie wywołuj wilka z lasu.
Jest taka gorąca
Krucha jak kryształ.
Jest wiarą, nadzieją.
Namiętna, szalona
Porzuć smutki
Proszę nie smuć się kochana
Spójrz, lato na dworze,
Nie zamartwiaj się od rana...
Inni mają gorzej.
Nie wchodź nigdy - błagam Ciebie -
Na życia rozdroże,
Nie oglądaj się za siebie...
Inni mają gorzej.
O swym zdrowiu – nie mów, proszę -
Patrz na nie w pokorze,
Nie rozpaczaj nad swym losem...
Inni mają gorzej.
Czarne myśli trzymaj stale,
W bielutkim sektorze,
Porzuć stresy, łzy i żale...
Inni mają gorzej.
Nie rozgrzeszaj potknięć pechem
O dnia każdej porze,
Smutki, troski zagłusz śmiechem...
Inni mają gorzej.
Nie wywołuj wilka z lasu.
Bo, po co? Mój Boże.
I pamiętaj nie kuś losu...
Bo mieć możesz gorzej.
Władysław Dzięgała
Pierwsza miłość
Ma zapach ogrodu
Z maciejką i różą
I mieni się barwą
Jak kwiaty przed burzą.
Jest taka gorąca
Jak słońca trzech światów.
I taka urocza
Jak oczy bławatów.
Krucha jak kryształ.
Ulotna jak chwila
I tak delikatna
Jak skrzydła motyla.
Jest wiarą, nadzieją.
Jest światłem i cieniem.
Jest tak upragniona
Jak skryte marzenie.
Namiętna, szalona
W uczuciach najszczersza.
Kochana nad życie
Dlatego, że pierwsza.
Władysław Dzięgała
Noc zwinęła już parawan,
Mnie jest nie łatwo.
Cierpi ma dusza.
A Ja kocham kwiatów zapach,
Ja w tym mroku w mig rozpalę
Władysław Dzięgała
Sen
Noc zwinęła już parawan,
Świt przeciera oczy.
Lico rosą zmywa trawa,
Brzask świt zauroczył.
Puka w szybę promyk słońca,
Lśni na Twojej twarzy.
I całusem czule trąca,
Sen o którym marzysz.
Marzysz pewnie we śnie miłym,
O bajecznym gaju.
O rycerzu, koniu siwym
Z dalekiego kraju.
By nie zbudzić Cię – Kochanie –
Pójdę na paluszkach.
Porcję marzeń na śniadanie
Podam Ci do łóżka.
Zbiorę z tacy w swoje dłonie,
Najmniejsze okruszki.
Sny beztroskie pod Twe skronie
Wsypię do poduszki.
Władysław Dzięgała
Spójrz za oknem
Deszcz na szybach gra nokturny,
Proszę usiądź przy mnie blisko.
Spójrz, za oknem słońce świeci.
Spójrz za oknem
Spójrz, za oknem już jest jesień.
Barwne liście lecą.
Wiatr je zrywa, podmuch niesie,
A w pokoju przeciąg.
Deszcz na szybach gra nokturny,
O parapet dzwoni,
Smutna jesień w dzień pochmurny
Łzy obfite roni.
Grad etiudę jednym palcem,
Po dachówkach stuka.
A Ja siedzę na wersalce
I marzę. I słucham.
Proszę usiądź przy mnie blisko.
Spójrz, za oknem burza.
Wicher drzewa zgina nisko.
Świat tonie w kałużach.
Z nieba znika chmur kotara,
Blask ożywia domy,
W sercu płonie iskry wiara
Na nadziei promyk.
Spójrz, za oknem słońce świeci.
Raduje się życie.
Klucz żurawi z krzykiem leci.
Na nieba błękicie.
Władysław Dzięgała
Szerokiej drogi
By toczyć boje.
Kochany.
Potrzeba dwoje.
Narwanych.
Mnie jest nie łatwo.
A teraz.
Twych obelg natłok.
Doskwiera.
W potoku słów.
Do woli,
Używasz kłów.
To boli.
Cierpi ma dusza.
Więc nie szarp.
Chcesz odejść? Ruszaj!
Rozgrzeszam!
Pytasz półżartem:
- Co zrobię?
Drzwi są otwarte.
Idź sobie! -
Szerokiej drogi,
Na trasie.
I patrz pod nogi
Głuptasie.
Władysław Dzięgała
Uśmiechnij się proszę
Świat się po to barwą mieni,
A mnie cieszy świata życie,
Świat się po to barwą mieni,
By nas zauroczyć.
Piękna tego nie docenisz
Ty, co nań się boczysz.
A mnie cieszy świata życie,
W sercu radość noszę.
Ty, nim Eden nazwiesz kiczem.
Uśmiechnij się proszę.
Kwitnie ogród, kwiatów mnóstwo,
Każdy pszczółkę prosi.
Ty, czerń kochasz i ubóstwo
Motyli nie znosisz.
A Ja kocham kwiatów zapach,
Pelargonii kosze.
Spójrz na astry, nie bądź gapa.
Uśmiechnij się proszę.
Na tej ziemi życie kroczy
Czasami inaczej.
Na bezdrożu ciemnej nocy,
Tuli mrok rozpaczy.
Ja w tym mroku w mig rozpalę
Żar słodkich rozkoszy.
Porzuć gorycz. Porzuć żale.
Uśmiechnij się proszę.
Marzenia
Jesteś urocza,
Śliczna, wesoła,
Śmieje się loczek
Z nad Twego czoła.
Na świat spoglądasz
Z uśmiechem miłym,
Marząc o życiu.
Życiu szczęśliwym.
Rodzinnym domu,
Miękkim fotelu,
Letnich wypadach
W plener bez celu.
Śnisz o miłość
Co serca scala,
Tęsknoty iskrą
Ogień rozpala.
I o zefirku,
Co chłodzi twarz.
Ulotną chwilą
Odkurza czas.
Władysław Dzięgała
Strudzona życiem
Ma starcze lico
Jak z werwą biega
Starość
Starość kochanie
Ma siwe skronie,
Zmęczone ręce,
Zgrabiałe dłonie.
Strudzona życiem
Z ledwością dyszy,
Stąpa o lasce
Niewiele słyszy.
Starość kochanie
To żadna skała,
Przez życie kroczy
Po dwóch zawałach.
Ma starcze lico
I mętne oko,
Ducha, co rwie się
Hen ku obłokom.
Starość kochanie
Czasem się wzrusza,
Czując jak tupie
W jej wnętrzu dusza.
Jak z werwą biega
Po tęsknot schodach,
Anielsko piękna
I wiecznie młoda.
Władysław Dzięgała
Panie Władku - Pani Nadzieja na zawsze z nami zostanie - choćby w tych wierszach...
OdpowiedzUsuńSą piękne, dobre i szczere - jak Ona. I dzięki nim na pewno wiedziała, że jest kochana, bo zwykłymi słowami czasem trudno to powiedzieć - a gesty nie zawsze są rozumiane tak całkowicie jednoznacznie...
Pierwsza czytała Pana wiersze - a teraz czuwać będzie "z góry".
Anna Krzyżanowska.